niedziela, 18 stycznia 2009

Zwierzaki do adopcji



Drodzy Państwo!!!
Ze względu na stan zdrowia naszego półtorarocznego synka jesteśmy zmuszeni
znaleźć nowy domu dla DWÓCH CZTEROLETNICH KOTECZEK. Są to kotki domowe, spokojne i przyjazne. Zostały przygarnięte jako małe kociaki, więc są ufne w
stosunku do ludzi, szczególnie do dzieci.
Nie wychodzą na dwór, na stałe przebywają w mieszkaniu. Są wysterylizowane, zdrowe, regularnie odrobaczane i posiadają wszelkie niezbędne szczepienia. Są nauczone czystości.
Nie jest konieczne, aby do nowego właściciela trafiły razem, możliwa jest "adopcja" TYLKO JEDNEJ koteczki.
Nie zależy nam po prostu na pozbyciu się kotków, tylko chcemy znaleźć im ciepły dom i kochającego właściciela, więc jeżeli nie zaaklimatyzują się w nowym miejscu lub będą jakiekolwiek problemy gwarantujemy, że z chęcią PRZYJMIEMY JE Z POWROTEM. Nie chcemy przyspożyć Państwu kłopotu, a zwierzakom cierpienia.
kontakt: 695 85 15 85
data ogłoszenia 12.12.2008
.....................................................................................


Szylcia to niespełna koteczka, która straciła swoją opiekunkę - starszą panią, a rodzina, która wwprowadziła się, wyrzuciła ją na ulicę.
W tej chwili zaopiekowały się nią wolontariuszki, ale Szylcia potrzebuje jak najszybciej nowego domu. Robi się coraz chłodniej, a Szylcia strasznie garnie się do domu i do ludzi. Jest czysta, zdrowa i miziasta.
kontakt: 508 211 403
data ogłoszenia 12.12.2008

.....................................................................................


Strzałka czarno-biała kotka z charakterystyczną strzałka na czole i krępej budowy, odpchlona, odrobaczona, wysterilizowana, 1,5 roczna, miła, zrównoważona, wielka pieszczocha,lubi opiekować się obcymi kociakami, bardzo macierzyńska, polecana do mieszkania, nie boi sie psów, idealna dla każdej rodziny nawet do domu z małymi dziećmi,można jej zaufać w każdych okolicznościach.
kontakt: 0600 358 079 (bez sms)
lub 091 424 16 64
lub wsobotka@szczecin.home.pl

data ogłoszenia: 12.12.08

Dlaczego nie schronisko?


Nie oddawajcie zwierząt do schroniska, proszę. Jeżeli już znajdziecie jakieś zwierzę, spróbujcie znaleźć mu dom, znaleźć mu tymczasowe miejsce pobytu. Tylko nie schronisko. Już tłumaczę dlaczego:

Zwierzę, które trafia do schroniska może być chore lub agresywne. Nie ma tam jednak miejsca, aby na początku je odizolować i obserwować. Jest ono od razu łączone z innymi co może się źle skończyć

Brak jest wystarczającej ilości izolatek, albo w ogóle ich nie ma. Tak więc zwierzęta, które zachorują są stłoczone jedne na drugich, albo przebywają dalej ze zdrowymi.

Brak jest całodobowej opieki weterynaryjnej. W razie nagłego przypadku, zwierzę nie może liczyć na żadną pomoc medyczną.

Na małej powierzchni jest zgromadzona zbyt duża ilość zwierząt. I to bez żadnego pomysłu. Duże z małymi, agresywne z nieagresywnymi. To wszystko prowadzi często do tragicznych zdarzeń kończących się śmiercią jakiegoś zwierzęcia.

Ograniczony lub nawet brak kontaktu z ludźmi, co prowadzi do zdziczenia tych zwierząt.

Brak jest „domu kota". Koty więc, błąkają się po całym terenie schroniska jak i poza nim.

Proszę teraz sobie samemu odpowiedzieć, czy chcielibyście Państwo, aby zwierzę było przetrzymywane w takich warunkach?. Wiem, że czasami nie ma innego wyjścia. Ale zanim zdecydujemy się, że oddajemy zwierzaka do schroniska spróbujmy znaleźć inne rozwiązanie (sprawdź w "I Ty możesz pomóc").

Do ludzi, którzy swojego starego pupila chcą oddać do schroniska, tylko ze względu, że ma już swoje lata proszę tylko o jedno - zanim wydacie ten wyrok śmierci w postaci schroniska dla starego zwierzaka, który do tej pory był domownikiem, zróbcie wszystko, żeby znaleźć mu inny dom z kochającymi zwierzęta ludźmi. Jesteście mu to winni. I pamiętajcie, że nigdy nie wiadomo czy Was na stare lata rodzina nie odda do domu starców jak jakąś niepotrzebną rzecz. Jest takie powiedzenie - co się posieje to się zbierze.

Tym, którzy mają problemy finansowe i wydaje im się, że schronisko rozwiąże ten problem proponuję zwrócić się do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Razem zawsze można coś wymyślić.

Tak więc, dopóki w Polsce nie zmienią się warunki w schroniskach, dopóki ludzie tam pracujący nie będą tego robić z miłości do zwierząt - proszę, nie oddawajcie od razu zwierząt do schroniska. Spróbujcie znaleźć mu inny dom, rozmawiajcie o tym z innymi ludźmi. Razem możemy więcej dobrego zrobić. Musimy tylko chcieć. A schronisko jest ostatecznością

D.G.

Jak to z tym kotem jest?





Od dziecka zwierzęta odgrywały dużą rolę w moim życiu. Jednak nigdy to nie był kot.

Teraz z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że do kota człowiek musi dorosnąć. Kot jest za bardzo podobny do człowieka jeżeli idzie o zachowanie. Może dlatego tylu ludzi nie lubi tych zwierząt.

Pies od samego początku darzy nas miłością- nawet jeżeli na na nią nie zasługujemy. Na miłość kota, tylko dlatego, że jesteśmy ludźmi nie mamy co liczyć. Ale myli się każdy, kto trzyma się utartych stereotypów: że kot chodzi zawsze swoimi drogami, że nigdy nie będzie darzył człowieka takim uczuciem jak pies i tym podobne stwierdzenia.

Kot tak samo jak pies będzie witał swojego człowieka, zaglądał do toreb z zakupami, ocierał się o nogi, mruczał i okazywał swoje uczucia. Nie jest to „krwiożercza bestia" przegryzająca gardła, jak to niektórzy starają się przedstawić kota.

Kot tak samo jak człowiek, jednych lubi a drugich nie. Mówi się, że tylko dobrzy ludzie lubią zwierzęta. I to jest prawda. Bo mając szacunek do „naszych braci mniejszych” jak to określał zwierzęta św. Franciszek z Asyżu, mamy też szacunek do innych ludzi, do życia. A zwierzęta wyczuwając to, odwzajemniają uczucia.

W chwili obecnej mam w domu cztery koty. Żadne tam rasowe, wszystko podwórkowe. Ale nikogo bym nie namawiała na taką ilość zwierząt w domu. Optymalna ilość kotów to dwa. To jest jak z nami ludźmi. Kiedy z kimś mieszkamy jest nam raźniej, możemy razem coś zjeść, porozmawiać. Kiedy mamy ochotę na chwilę samotności to też nie jest to problem. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy jest nas więcej. Na niezbyt dużym mieszkaniu przy licznej rodzinie częściej może dojść do różnego rodzaju starć, kłótni, nieporozumień. Tak samo jest w przypadku kotów.

Każdy z nas musi pamiętać, że biorąc zwierzę do domu ponosi się za niego odpowiedzialność. To tak jakby się nowy członek rodziny pojawił. A jeżeli ktoś się oburza przed tym określeniem to prosiłabym, żeby nigdy nie decydował się na żadne zwierzę. Tacy ludzie traktują zwierzęta przedmiotowo, a przecież są to żywe istoty czujące tak samo jak my. Muszę stwierdzić, że niesamowitą przyjemność sprawia nam obserwowanie naszych kotów. Pomimo tego, że razem z mężem pracujemy to staramy się codziennie wygospodarować choć trochę czasu dla naszych kotów. Jest to niesamowite, gdy po męczącym dniu człowiek chce się zrelaksować a pomaga mu w tym ułożony na jego kolanach mruczący kot.

W momencie kiedy zdecydujemy się na kota, a kot zdecyduje się na nas, otwieramy się na partnerstwo. A to powinien umieć każdy człowiek.

Od momentu, kiedy po raz pierwszy w nasze progi zawitał kot, postanowiliśmy, że w naszym domu zawsze będzie miejsce dla tego niesamowitego stworzenia. I zawsze będzie to „podwórkowiec”, który potrzebuje pomocy, domu. Nigdy nie zdecyduję się na zakup kota rasowego. Nie mogłabym wydać pieniędzy na kota, który tak naprawdę został celowo powołany do życia, gdy wokół jest tyle kotów potrzebujących pomocy. Bo nie wszystkie „podwórkowce” są dzikusami. Duża część tych kotów szuka kontaktu z człowiekiem, duża część kotów była już u kogoś w domu, tylko, że się znudziła i została wyrzucona na dwór. Dlatego właśnie wraz z mężem zdecydowaliśmy się, że w naszym życiu i domu miejsce znajdą koty podwórkowe, które nie dadzą sobie same rady na ulicy. A ponieważ poradziliśmy sobie z czwórką kotów i mamy wystarczająca ilość miejsca, dla tylu zawsze będzie miejsce. A dla innych będziemy szukać domów. Bo to jest tak - jak się już pozna kota, chce się go znać już zawsze.

D.G.

Z poradnika praktyka

Na samym początku chciałabym wyjaśnić, że nie jestem ani lekarzem, ani studentką weterynarii. Jestem społecznym opiekunem dzikich kotów oraz właścicielem czterech dachowców i wszystkie moje porady są wprost z życia wzięte.

przeziębienie, leczenie dzikich kotów

Ponieważ osoby zajmujące się dzikimi kotami często spotykają się z różnymi ich chorobami oraz dysponują niewielką ilością gotówki, rady, które tu przedstawię, są skierowane do Nich. Aby od razu na wstępie uspokoić wszystkich, leczenie moich dzikusów przebiegało pod kontrolą lekarza weterynarii i jak do tej pory wszystkie koty żyją i mają się dobrze.

Najczęstszym problemem opiekunów społecznych jest tak zwane przeziębienie oraz słaba odporność podopiecznych. Dochodzi do tego kichanie, zaropiałe oczy i apatia. Wizyta u weterynarza i znalezienie ciepłego domu byłoby w takich przypadkach najlepszym rozwiązaniem, ale niestety też najrzadziej spotykanym.

Ja w takich sytuacjach swoim dzikim towarzyszom aplikuję przez okres co najmniej pięciu dni antybiotyk w proszku — Mepatar. Na jednego dorosłego kota przypada łyżeczka tego preparatu, najlepiej zmieszana z jedzeniem. Jak do tej pory, żaden dzikus w potrzebie nie odmówił takiej przekąski. W czasie leczenia, albo nawet od początku podaję również Immunovit. Jest to lek wzmacniający odporność w postaci tabletek — zawiera wyciąg z Echinacei i jest specjalnie przeznaczony dla zwierzaków. Całe leczenie nie kosztuje dużo.

W przypadku lekkich objawów można podać kotom Cebion — witaminę C w kroplach, które sprzedaje się w aptekach. Stosujemy wtedy dawkowanie jak dla maleńkiego dziecka. Należy jednak obserwować, czy nie wystąpiły objawy uczulenia (tzn. czy kot nie jest pobudzony lub zbyt osowiały po podaniu lekarstwa – będą to pierwsze oznaki, że coś jest nie tak). Jest to bardzo rzadkie, ale niektóre koty – tak jak chociażby moja domowa kotka – źle znoszą witaminę C.

Oczywiście na takie leczenie możemy sobie pozwolić, jeżeli kot je. Jeżeli jednak nasz podopieczny nie wykazuje apetytu, jego stan się nie polepsza, bądź – co gorsze –choroba postępuje, konieczne jest niestety skontaktowanie się z weterynarzem.

Jeżeli kot ma do nas zaufanie, a my odwagę i znajomego lekarza weterynarii, możemy sami podać kotu zastrzyk. Jest to najczęściej antybiotyk i coś wzmacniającego. Nie ma tu się co oszukiwać — żaden weterynarz nie poda nic innego. Brak karty choroby takiego zwierzaka nie pozostawia dużego wyboru. Jeżeli jednak boimy się i jesteśmy w stanie kota dostarczyć do lekarza — jest to najlepsze wyjście. Trzeba tylko pamiętać, że najczęściej takie leczenie trwa dłużej niż jeden dzień. Będziemy musieli więc częściej odwiedzać lekarza lub na jego polecenie podawać kotu specjalistyczne lekarstwa.

żywienie doroslego kota

Musimy pamiętać o tym, że posiadanie w domu kota nakłada na nas — właścicieli — obowiązek prawidłowego żywienia naszego pupila, w zależności od jego potrzeb o nie od naszego widzimisię. Trzeba pamiętać, że żywienie opiera się na czterech podstawowych zasadach:
- zaspokojenie funkcji życiowych i wzrostu organizmu
- dostarczenie energii
- zastosowanie diety jako środka profilaktycznego
- żywienie jako środek terapeutyczny

Nasz kot powinien dostawać zbilansowany pokarm, co związane jest z jego urozmaiceniem. Niedostarczanie przez dłuższy czas chociażby jednej witaminy może wywołać różne choroby. Na samym początku należy pamiętać, że nie wolno kotom podawać karmy dla psów ani krowiego mleka (jeżeli już to jak najchudsze i rozwodnione, ale zamiast tego lepiej podać naturalny jogurt lub chudy twarożek).

Proszę zwrócić uwagę na to, że szczęki kota są przystosowane do szarpania, a nie do żucia. Brak procesu wstępnego trawienia przy udziale enzymów śliny, różnica pomiędzy wielkością żołądka a przełykanym pokarmem, krótkie jelita, ograniczona zdolność trawienia większości produktów zbożowych to niektóre cechy charakterystyczne dla przewodu pokarmowego kota. Karmienie więc kota tym, co sami jemy nie wpłynie dobrze na zdrowie kota, a wręcz może doprowadzić do poważnych chorób, np. schorzeń stawów, serca, cukrzycy.

Jeżeli już zdecydujemy się na podawanie kotu świeżego pokarmu, trzeba pamiętać o tym, że:
- pokarm musi być świeży,
- głównym składnikiem powinno być mięso,
- dodajemy niewielką ilość gotowanych produktów zbożowych (np. płatki owsiane),
- dodajemy warzywa gotowane lub surowe,
- dodajemy olej roślinny,
- dodajemy preparaty mineralno – wapniowe.

Dorosły kot powinien dostawać dwa, maksymalnie trzy posiłki dziennie. Kot nie powinien być gruby.

Nie omawiam tu żadnej gotowej karmy, gdyż opisanie każdej z nich zajęłoby za dużo miejsca. Ja swoim kotom domowym nie podaję jedzenia z puszek.

Korzystam z takiego pokarmu tylko wtedy, gdy muszę kotom podać leki w jedzeniu. Z suchych zaś korzystam i to dość często. Inaczej ma się z moimi dzikusami. Im podaję karmę z puszki wymieszaną z suchym.

[oprac. na podstawie: „Podstawowe wiadomości o składnikach odżywczych, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu psów i kotów” prof. Dominique Grandjean, „Utrzymanie i pielęgnacja kota” Dagmar Thies]

D.G.

Kot i dziecko


Pomimo XXI wieku w wielu ludziach tkwi przekonanie, że skoro kobieta jest w ciąży, albo ma małe dzieci, to nie powinna posiadać kota. Skąd to się bierze?
Dlaczego ludzie, którzy zajmują jakieś stanowiska, są lekarzami, wydają takie twierdzenia?
Twierdzenia bez poparcia, bo gdy poprosi się o uzasadnienie, to słyszy się mętne tłumaczenia o zarazkach,o toksoplazmozie i innych bzdurnych uprzedzeniach.
Przypomina mi to średniowiecze, kiedy to rozpoczęto palenie czarownic na stosie! Dlaczego?
A dlatego chociażby, że większość tych kobiet była bardziej wykształcona niż otaczające je grono ludzi i chociażby z tego względu, że różniła się tak bardzo od pozostałych.
W przypadku kota i dziecka często powtarzają się twierdzenia o toskoplazmozie czy zagryzieniu niemowlaka przez kota.
W pewnej mojej rozmowie z ginekologiem poruszyłam kwestię toksoplazmozy. Ponieważ sama mam w domu cztery koty oraz często zdarza mi się opiekować chorymi
kotami podwórkowymi, kwestia bezpieczeństwa przyszłego pokolenia, jak i mnie samej stanowiła priorytet.
Pomimo, że sama posiadałam już jakąś wiedzę na ten temat, reakcja lekarza mnie zaskoczyła.To, że popatrzył się na mnie jak na osobę, która plecie trzy po trzy było najdelikatniejsze w tym wszystkim.
Potem nastąpił długi wywód.
Nie będę wdawać się w szczegóły bo mogłabym z tego napisać drugą pracę magisterską;), postaram się to streścić:
- Odnośnie toksoplazmozy trzeba sobie jasno powiedzieć, że jest to choroba z brudu i to strasznego brudu, obrazowo to przedstawiając trzeba by mieć kontakt bezpośredni
z kałem chorego kota, a potem nie myjąc rąk po takim czymś włożyć je sobie do buzi. I teraz odezwą się głosy, że przecież dzieci biorą wszystko do buzi.
Owszem. Ale ilość kotów chorych na toksoplazmozę jest bardzo mała, albo wręcz znikoma. Prędzej dziecko zarazi się czymś innym niż toksoplazmozą. Ja po kilku latach zajmowania się dzikimi kotami zrobiłam sobie badania - jakie było moje zdziwienie, gdy wyszło, że w całym swoim życiu nie miałam do czynienia z tą chorobą,
chociaż trudno było mi zachować sterylne warunki łapiąc i lecząc podwórkowe koty,
które niejeden raz mnie podrapały czy pogryzły.
- Co się tyczy zagryzień - padło jedno stwierdzenie:
"Boże, co za ciemnogród." I w tym się zgadzam bez dwóch zdań.
Tu nawet nie ma co polemizować, bo z głupotą się nie da prowadzić dyskusji.
- Wychowywanie dziecka ze zwierzakiem bardzo dobrze wpływa na rozwój dziecka. I tu większość poradników może to potwierdzić.
- Trzymanie i wychowywanie dziecka w sterylnych warunkach nie wyjdzie mu na zdrowie.
Dzięki takiej postawie rodziców,coraz więcej dzieci jest alergikami, a ich organizm nie radzi sobie z walką z alergenami i bakteriami. Bo to właśnie w tak młodym wieku organizm może sobie wyrobić mechanizmy obronne. Później nic z tym nie zrobimy.
Jeżeli kiedykolwiek, któraś z Was drogie Panie spotka się ze stwierdzeniem, że dziecko i kot nie idzie w parze, poproście o argumenty przemawiające za tym.
Jeżeli padną oklepane hasła możecie sobie podarować dalszą rozmowę z taką osobą. Nie ma to najmniejszego sensu.
A ten mały berbeć na zdjęcach, jest najlepszym przykładem, że razem z kotem jest fajnie :))
D.G.

Bezdomne koty


Koty bezdomne tzw. podwórkowe potrzebują naszej pomocy. To nie jest tak, jak niektórzy ludzie twierdzą, że kot sobie poradzi.
Te zwierzęta są nie tylko narażone na choroby, brak jedzenia, ale też na bezduszność i okrucieństwo człowieka.
Zwierzęta te są częścią ekosystemu i żeby panowała jakakolwiek równowaga w przyrodzie, muszą występować. Kot jest naturalnym wrogiem szczura, który jak sami wiemy występuje w naszym mieście w dużej liczebności. Ale kot zdrowy.
Nie miejmy więc pretensji do ludzi, którzy dokarmiają koty. Wręcz odwrotnie, sami się przyłączmy. Bo kot najedzony szybciej sobie da radę z chorobami, będzie zdrowszy. A kiedy będzie zdrowy - będzie polował.
To nie jest tak, że „podwórkowe" sobie poradzą, że coś sobie wygrzebią ze śmietnika. I nie tylko z tego względu, że śmieci pakujemy w worki i kotom jest trudniej się do nich dobrać, ale też z tego względu, że śmietniki są często zamykane, a jedzenie, które przecież tam trafia prędzej jednak kotu zaszkodzi niż pomoże.
Dlatego tak ważne jest, żeby koty wolno żyjące były dokarmiane. I nie musi się to wcale wiązać z bałaganem. Osoby, które dokarmiają koty powinny sprzątać po nich, tak samo jak właściciele psów po swoich podopiecznych powinni sprzątać. Żeby nie drażnić niektórych ludzi, można przecież koty karmić gdzieś na uboczu.
Kot musi mieć dostęp nie tylko do pokarmu, ale także do świeżej wody. I pamiętajmy, że są to mięsożercy, więc na samym makaronie nie przeżyją.
Kolejnym problemem jest schronienie. Dobrze, żeby w każdym bloku udostępnić jedno piwniczne okno dla kotów. Będą miały nie tylko schronienie przed zimnem, deszczem, ale także przed niebezpieczeństwem. Pomieszczenie takie powinno być zabezpieczone, żeby koty nie rozeszły się po całej piwnicy, a tylko w nim przebywały. Żeby nie było problemu należałoby tam wstawić jedną dużą kuwetę, która rozwiązałaby ewentualny problem zanieczyszczeń. Osoby, które dokarmiają koty tzw. społeczni opiekunowie powinni być odpowiedzialni za utrzymanie w tym pomieszczeniu porządku. Wtedy nikt nie będzie miał do nikogo pretensji.
Jeżeli chodzi o koty chore, czy też problem nadmiernej populacji to na to wszystko też jest rozwiązanie. Bezpłatną sterylizacją kotów bezdomnych zajmuje się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Można również od nich wypożyczyć klatkę pułapkę. Opiekun musi tylko kotkę dostarczyć do oddziału towarzystwa. Ale to też nie jest problem. W chwili obecnej jest tworzona lista szczecińskich opiekunów społecznych i ludzi, którzy chcieliby pomagać. Wystarczy się tylko zapytać dzwoniąc do towarzystwa czy ktoś mógłby pomóc, jeżeli sami nie dajemy rady. Taks samo jeżeli któryś z kotów jest chory. Można skorzystać z lecznicy mieszczącej się przy towarzystwie lub próbować (jeżeli ma się pojęcie) pomóc kotu samemu. Ja z własnego doświadczenia wiem, że lecząc koty podwórkowe oprócz zaordynowanego antybiotyku przez weterynarza dobrze robi podanie Immunovitu czy Cebionu, które wzmacniają organizm kota i przyspieszają powrót do zdrowia. Można te leki też podawać profilaktycznie, gdy zaczyna już się robić chłodniej.
Często zdarza się tak, że osoby które dokarmiają koty znajdują wśród „podwórkowców" kota, który sobie nie da rady, który powinien być w domu. Jak znaleźć dom dla takiego kota znajdą Państwo w specjalnie przygotowanym artykule na ten temat.
Wydaje mi się, że każdy człowiek, który choć trochę lubi zwierzęta nie powinien przechodzić obojętnie wobec problemu bezdomnych zwierząt. To naprawdę wiele nie kosztuje, a wręcz daje niesamowite poczucie, że zrobiliśmy coś dobrego. Pamiętajmy, że nie możemy kierować się hasłem - po nas choćby potop, bo przyszłe pokolenia większość zwierząt, roślin będzie oglądać tylko na zdjęciach i będą nie tylko uboższe duchowo, ale też i bardziej schorowane. Bo zakłócenia w równowadze przyrody nie prowadzą do niczego dobra. Popatrzmy co się dzieje z klimatem.
Tak więc otwórzmy oczy i zobaczmy ile naszych „podwórkowców" potrzebuje pomocy. Codzienna miska pokarmu, wody - tak niewiele, a tak wiele zarazem. I pamiętajmy - nie jesteśmy sami na tej planecie.
D.G.

Czy kot zawsze spada na cztery łapy?

Tych, którzy tak myślą muszę zmartwić. Niestety nie! A jeśli mu się to uda, to przy upadku z dużej wysokości grożą mu złamanie i cały szereg obrażeń wewnętrznych.Kot nie zdaje sobie sprawy z tego, że jeden krok za daleko za muszką, czy listkiem może skończyć się dla niego tragicznie.To my, ludzie musimy zadbać o bezpieczeństwo naszych pupili.Okna i balkony to miejsca najchętniej okupowane przez nasze koty.Na zewnątrz dzieje się tyle ciekawych rzeczy - świeci słońce, fruwają ptaki, motyle, muszki. Koty są drapieżnikami i polowania to ich żywioł.Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, aby okna i balkony nie stały się przyczyną cierpienia i bólu, a czasem i śmierci niewinnych zwierząt.Zabezpieczenie okien i balkonów nie jest rzeczą trudną i można pokusić się o ich samodzielne wykonanie.Podpowiem, że doskonale nadaje się do tego:- druciana siatka kupowana na metry (markety budowlane),- ocynkowana siatka zbrojeniowa - sztywne płaty o wym.1mx2m (markety budowlane),- sieć rybacka o oczkach 4x4cmRozwiązań jest bardzo wiele i zależą one od pomysłowości wykonawcy, rodzaju balkonu/okna. Jeżeli nie masz żyłki majsterkowicza, poproś o pomoc fachowców. Mogą to być firmy wykonujące moskitiery lub zabudowujące balkony.Należy zwrócić także uwagę na okna uchylne. Kot, który utknie w zwężającej się ku dołowi szparze, nie ma szans samodzielnie się uwolnić. Gdy ludzi nie ma w domu nie wolno zostawiać uchylonych okien. Lepiej okno otworzyć i zastosować ogranicznik. Można je zamówić w firmie montującej okna. Aby zobaczyć jak poradzili sobie inni, zajrzyj na strony:
www.miau.pl/zabezpieczenia
www.koty.rokcafe.pl/zabezpieczenia/balkony
www.republika.pl/kocia stronka/siatki
Zadbajmy o bezpieczeństwo naszych mruczków zanim stanie się coś złego i będzie za późno.
A.B.

Jak można pomóc zwierzakom

Pomóc zwierzętom oraz ludziom, którzy się nimi zajmują, można na wiele sposobów.
Można organizować zbiórki karmy, rzeczy potrzebnych do utrzymania zwierzaka. Można organizować aukcje dobroczynne.
Można wspierać finansowo organizacje zajmujące się pomaganiem.
Można przeprowadzać akcje uświadamiające, że zwierzęta dziko żyjące potrzebne są w naszym miejskim ekosystemie.
Można robić domki na zimę dla kotów, można zaopiekować się jednym podwórkiem, można współpracować ze szkołami.
Można szukać domów dla zwierzaków na własną rękę, rozwieszać plakaty.
Przy szukaniu domu dla zwierzaka najlepiej sprawdza się: powiadomienie jak największej ilości znajomych (tzw. poczta pantoflowa), zrobienie plakatów (ogłoszeń) i ich rozwieszenie w lecznicach weterynaryjnych i sklepach zoologicznych, umieszczenie ogłoszenia wraz ze zdjęciem na stronach i forach w internecie, ogłoszenie w wydaniu weekendowym Kuriera Szczecińskiego.