środa, 25 lutego 2009

spotkanie w sprawie Zoo-giełdy

dzisiaj w naszym mieście odbyło się spotkanie Społecznej Rady Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt, na której został poruszony problem giełdy w "Maciusiu"

muszę powiedzieć, że cieszę się iż nie należę do żadnej ze szczecińskich organizacji i podziwiam przewodniczącego tej Rady za cierpliwość i opanowanie
przykre jest tylko, że organizacje, które zajmują się pomocą zwierzakom nie potrafią ze sobą współpracować

dalej stoję na stanowisku, iż zniszczono coś, co w łatwy sposób można było kontrolować i co było alternatywą dla naszego miasta
odniosłam jednak wrażenie, że pomimo iż przepis ten nie miał być ponoć wymierzony konkretnie w giełde, sprawdzono zawczasu, czy jednak giełda mogła działać
przykre jest to, że zamiast wcześniejszych rozmów, między wierszami, doprowadzono do
liwkidacji miejsca, które wszystkim jest znane

jedynym pozytywnym aspektem było dowiedzenie się, że schronisko wraz z TOZ zakopało topór wojenny i robią coś razem, szkoda tylko, że tak trudno wszystkim porzucić swoje ambicje i współpracować nawet z tymi, których nie bierze sie pod uwagę, a którzy również robią dużo na rzecz zwierząt

zdaję sobie sprawę, że nie każdy musi znać się na prawie, jednak skoro można było wykluczyć sklepy zoologiczne, hodowców i wystawców a także schronisko, dlaczego nie można było wykluczyc i giełdy?
dlaczego organizacje, które wcześniej wypowiadały się pozytywnie na temat giełdy, nagle to zdanie zmieniły?
przypuszczam, że tego nigdy się nie dowiemy

bardzo podobała mi się wypowiedź dr Gugały, który stwierdził ze smutkiem, że naszą cechą jest niszczenie
podziela też zdanie, że płacenie za zwierzaka będzie bodźcem powstrzymującym człowieka przed jego łatwym pozbyciem się
oczywiście nie dotyczy to rozmnażaczy, których dzięki kontroli w łatwy sposób można do giełdy nie dopuszczać

to takie moje refleksje po spotkaniu ponad dwugodzinnym, choć obawiam się, że nic nie zmieniającym w sprawie zwierząt

6 komentarzy:

  1. Wracamy do punktu wyjścia. O ile samo w sobie ustawodawstwo nie jest najgorsze o tyle mści się brak precyzji zdefiniowania konkretnych działań i możliwości wykonania w literze prawa wykonawczego. "Kość niezgody" to rozmnażacz - jak mniemam. Skoro dopuszcza się wszystkich do działań handlowych (interesu gospodarczego) w formie indywidualnej sprzedązy - kupna:
    1. czy pies / kot / fretka kosztje przysłowią 1zł;
    2. czy pies / kotka / fretka - kosztuje 150 - 800 zł
    to uczestnicy korzystają z tych samych praw wyniakjących z kupna - sprzedazy.

    Na czym kontrola miałaby polegać? Zweryfikowac pana / panią sprzedających młody miot 700zł / sztuka? Na mocy jakiego upoważnienia i gdzie to jest zakazane? Każda decyzja musi mieć umocowanie prawne, tak?

    Jak rozumiem wracamy do problemu zdefiniowania "rasy". Brak tej definicji w akcie normatywnym o ochronie zwierząt mści się w mozliwościach podejmowania konkretnych działań z restrykcyjnością posiadania i obowiązków z tego płynących na właścicieli / hodowców psów ras bojowych (innych, uznawanych przez Rozporządzenie MSWiA za rasy "agresywne").

    OdpowiedzUsuń
  2. ws. wyjasnienia zorganizowanie giełdy (o chrakterze handlowym - nadal) dla obrońców praw zwierząt tyt. sprzedaży za "niewielką opłatą" podopiecznego w literze prawa jest fikcją (albo tak mi się wydaje) w odniesieniu do korzystania z praw kupna - sprzedaży osób prywatnych ogółem.
    Nie wiem tez jak wygląda inicjatywa organizowania działań handlowych z okreslonym odgónie regulaminem (który tez musiałby miec odzwierciedlenie w dostepie do korzystania z prawa kupna - sprzedaży), jaki zawierałby cennik nadany odgórnie (pies 50zł, kot - 30zł, fretka - 15zł) itp. I takich uczestników handlowych miałby obowiązywać. Czy jest to realne z poszanowaniem kodeksu cywilnego - nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co widziałam na zdjęciach i wyczytałam w sprawozdaniu w posiedzeniu Rady wzięła udział pani Barbara Zorga, której większość tzw. "środowiska" szczerze nie znosi. Gwoli przypomnienia to pa pani, co miała w Lasku Arkońskim budować azyl dla ptaków, zapewniała, że postawi go w miesiąc i... nie postawiła. Z relacji wiem, że od dawna p. Barbara nie przychodziła na posiedzenia i było spokojnie.
    No ale przecież krzywda się dzieje jej koleżance, której siadło źródło dochodu z tytułu organizowania giełdy.
    Powtórzę zatem jeszcze raz. Chore jest to, że osoba, która odpowiada za promocję adopcji zwierząt ze schroniska pośredniczy w handlu pseudorasowcami na giełdzie.

    Co do konstruktywnych propozycji. Zamiast się kłócić i wymyślać sobie nawzajem proponuję skrzyknąć się i zrobić cykliczną imprezę adopcyjną. Gdzie zwierzęta (szczeniaki, kocięta, psy dorosłe i schroniskowe) będą oddawane za symboliczną "złotówkę".

    OdpowiedzUsuń
  4. co do Pani Zorgi nie będę sie wypowiadać
    jeżeli zaś chodzi o zatrudnienie osoby pośredniczącej w handlu na giełdzie, to właśnie dzięki tej Radzie społecznej do tego doszło

    oddawanie w tej chwili za "symboliczną złotówkę" dzięki zapisowi zostało uniemożliwione, gdyż podchodzi to pod handel zwierzakami w miejscu publicznym

    dlatego ważne jest, żeby była giełda, która jest zgodna z prawem i pomaga zwierzakom oraz ludziom nie dotkniętym jeszcze znieczulicą

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Alina w schronisku pracę dostała jeszcze zanim Rada powstała :)
    Zacznę chyba prowadzić dziennik z "mądrościami" tej pani. Moje typy:

    1. Dlaczego TOZ zabiera za darmo psy ze schroniska i je oddaje, przecież utrzymanie psa w schronisku kosztuje.

    2. Pseudohodowla to taka, gdzie dochodzi do rozmnażania kazirodczego.

    3. Hodowcy nie wystawiają się na giełdzie, bo im Warszawa zabrania.

    I moje ulubione - w zasadzie już klasyk.

    4. W schronisku nie może być dobrych warunków, bo ludziom nie będzie szkoda psów.

    Jak obserwowałam dziś na posiedzeniu komisji tę całą hałastrę to się zastanawiałam tylko, co by było gdyby na sali były noże. Te listy szkalujące inną osobę, wrzaski i wyzwiska ze strony pana Rychty. Poniżej wszelkiego poziomu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc, trochę przesadzasz. Dorabiasz kolory co również jest szkalowaniem danych osób.
    Wyrwane zdania z kontekstu całej wypowiedzi, świadczą tylko o tym, że kierujesz się niechęcią do Państwa Rychtów, a nie zagadnieniem giełdy.
    Może zamiast skupić sie na animozjach do tych ludzi, pomyślisz ile dobrego może zrobić giełda? Ile juz zrobiła? Bo pomimo swojej niechęci nie można zakwestionować, że pomagała ludziom zajmującym się zwierzakami? Że starała się pokazywać dzieciakom, że zwierzę to też żywa istota, czujacą.
    Gdybyś się nie kierowała taką niechcęcia do tych ludzi to bym Ci uwierzyła, ze chodzi Ci jedynie o zwierzaki. Sama napisałaś, że zamiast się kłócić, trzeba zrobić cykliczną imprezę.
    Pamiętaj, że zaczynając od niszczenie, niczego się nie zbuduje.
    Zagrywki zakulisowe, które mało mają wspólnego ze zwierzakami, chociaż z tego sobie niektórzy sztandar zrobili, też są poniżej wszelkiego poziomu. Nie można podchodzić do życia w ten sposób, że tylko my i jedynie my mamy rację.
    Pamiętaj, że żeby gdziekolwiek zrobić jakąkolwiek akcję związaną z "wystawianiem" zwierzaków, muszą być spełnione odpowiednie przepsiy sanitarne, pozwolenia.
    I na koniec - sami Radni stwierdzili, że giełda została im przedstawiona jako miejsce, gdzie jedynie dochodzi do sprzedawania zwierzaka za przysłowiową flaszkę. Któż był tak "miły" i nieobiektywny? Bo dla mnie ktoś, kto dąży do celu po trupach, niszczy kogoś bo go nie lubi nie patrząc, ze jednak ten ktoś też coś dobrego robi - jest poniżej poziomu.
    I żeby nie było - nie znałam Rychtów do tej pory i w sumie dalej nie znam. Nie jestem ich zwolenniczką ani przeciwniczką. Ale widzę, że tu głównie chodzi o Rychtów, a nie o giełdę. A personalne animozje nijak się mają do problemu zwierząt w tym mieście. Tzn mają niestety, a nie powinny.

    OdpowiedzUsuń